Wojenne zapiski
Nie chce nienawidzić!
Nie chce ranić ludzi!
Bo nienawiść to ciężar i bagaż, który zabija każdego z nas jak rak.
STOP!
Patrzę na to wszystko i tak się zastanawiam, co się z nami teraz dzieje, kiedy emocje jakoś rządzą sensem.
Kiedy kotłuje się w nas tak wiele uczuć.
Łatwo jest na każdej z wojen pomylić – tzw. „wroga”.
Można z rozpędu i w ferworze wojennej adrenaliny – „zastrzelić” (mentalnie, słowami, agresją) – „cywila”, a może i nawet swojego „sojusznika”.
Niestety przestajemy krytycznie poddawać w wątpliwość, czy to jest rzeczywiście mój „wróg”?
Kiedy leśniczy celuje i widzi brązową plamę na celowniku, to musi mieć pewność, że strzela do zająca, a nie do człowieka w brązowej czapce.
Jak sprawić byśmy nie poranili, tych których wcale nie chcemy i którzy na to wcale nie zasłużyli?
Po prostu byli akurat na polu bitwy i oberwali rykoszetem – w imię odpowiedzialności zbiorowej!?
Wszyscy chyba potrzebujemy odważyć się na chwilę wyciszenia.
Spojrzenia na „pole bitwy” okiem wewnętrznej kamery – jakby z oddali, z dystansu, spoza swego tygla emocji!
Nienawiść jest jak picie arszeniku, z naiwną myślą, że szkodzę temu kogo nienawidzę.
Nienawiść sprawia, że walcząc z potworem sam się nim mogę stać!
A tak naprawdę to czasami dzieli nas tylko szyba, przed którą stoimy/ lub za którą stoimy.
I to jest o wiele mniej niż nasze poglądy!
Czasami dzieli nas tylko SZYBA: domu, pubu, kaplicy, szpitalna, autobusowa, balkonu z kwarantanną…
Ja nie jestem Twoim wrogiem!
Ty nie jesteś moim!
A tak łatwo możemy się pomylić!
I nigdy się nie dowiedzieć,
że jedna strona (mimo, że z innego jakby świata) – chciała przytulić Twój gniew;
a druga strona (mimo, że tak INNA), że też ma do cholery Swoją Opowieść…
Czy to znaczy, że mamy rezygnować z siebie?
Pamiętam jak chłonąłem w szkole średniej tekst Dezyderaty:
„Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchaj też tego co mówią inni, nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swoją opowieść”.
W 8 klasie ryczałem jak bóbr, słuchając na żywo utworu z musicalu Metro pt. Szyby.
Dziś ten tekst w dużej mierze opowiada (dla mnie) o SZYBIE, którą odgrodziliśmy się od siebie i już nie wiemy jak zobaczyć tak serio KOGOŚ, a nie jedynie twarz (przez szybę).
Twarz KOGOś, kogo nie znamy, a JUŻ go osądziliśmy.
Wyrok wydany!
Piłaci (z obu stron szyby) – ocierają ze wstydem łzy gniewu, łzy lęku…
„ECCE HOMO”! Oto Człowiek!
Nie słyszymy tego – bo szyby zbyt grube.
Fragment utworu „Szyby”:
„Pytają wszyscy, skąd jesteś i co robisz
To im wystarczy, że imię jakieś masz
nie próbuj odpowiadać i mówić im o sobie
Bo zamiast ciebie oni widzą twarz.
Co dzień ta sama zabawa się zaczyna
I przypomina dziecinne twoje sny
Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się ugina
I tam są wszyscy, a naprzeciw – ty.
Chcesz rozbić taflę szkła, a ona się ugina
I tam są wszyscy, a naprzeciw – ty.
Poznaję dużo słów, rozumiem prawie wszystko
A świat wygląda, jakby był za szkłem.
Gdy obojętnie mijają mnie przechodnie
Próbuję wierzyć, że przetrze się ta mgła
Że będę mogła znów naprawdę czegoś dotknąć
I cud się stanie – zniknie tafla szkła”.
***
Kocham moje dziedzictwo, tożsamość chrześcijańską, moją wiarę katolicką.
Nie odejdę z Kościoła – bo to mój Dom spotykania Chrystusa i bliźnich…
Żadne nasze draństwa – ludzi Kościoła nie eksmitują Pana Boga i Jego obecności z sakramentów!
Bardzo chciałbym, by przestrzegano mego konstytucyjnego prawa do spokojnej modlitwy w kościele!
Ale uwaga: odwet, przemoc w imię chrześcijaństwa to jakaś patologia i wypraszam sobie by mnie „bronić” atakując ludzi, którzy dzięki temu atakowi, może już nigdy nie zobaczą smaku Ewangelii i nie powrócą (choćby chcieli).
Albo po prostu bliźni, będzie dla nich miał twarz Twego KAMIENIA OBRONY…
Bo ich wypędzacie!
Ekskomunikujecie swą obroną, a nie macie do tego żadnego prawa!
I nie bronicie żadnej wiary!
Bronicie prawa by sobie ulżyć, wyżyć się…
***
I jeszcze jedna sprawa.
W Polsce mamy ok. 25 tysięcy księży.
Ja znam mnóstwo cudownych!
Ale wirus nienawiści dosięga też kapłanów!
I proszę również za nich o modlitwę!
Serio!
Bo już był niestety ksiądz krzyczący do strajkujących kobiet: „cieszcie się że was matki nie wyskrobały” i był ksiądz, który wyszedł z bronią (nagrana interwencja policji).
Nie napisałem tutaj, że taki jest obraz polskich księży (jak w tych 2 chorych przypadkach)!
Napisałem jedynie, że w „skrajnych skrajnościach” nienawiść („w imię dobra”) grozi każdemu!
A żeby się modlić za księży, tak!
Bo wielu z nas katolików tylko na nich smęci, hejtuje, a ani razu przez ostatni rok nie dała im daru modlitwy!
**
Wirus nienawiści niszczy nas!
Módlmy się kto może – o opamiętanie,
a wszystkich ludzi dobrej woli proszę –
dajmy sobie w myślach jakiś znak pokoju!
Zmieścimy się pod wspólnym niebem!
I we wspólnej Polsce – nie zawłaszczanej dla żadnej partii, frakcji, religii, światopoglądu…
Whatever…
Bo wszystķo jest ostatnio albo 0 albo 1; tylko białe i tylko czarne; tylko kaci i tylko zbawcy (i czasami – i jedni i drudzy tak o sobie myślą; tylko różny przydział ról).
Radykalizacja, od której aż duszno…
Oddechu…
Każdą swą „prawdą” – dogmatyzowaną w taki sposób, jakby świat nie istniał poza nią, można skrzywdzić…
Skłamać, że tylko ja mam Swą Opowieść i tylko ona jest Prawdą, pod którą się każdy podporządkuje od A do Z, albo „wy……ć”.
Tak krzyczymy jedni na drugich!
Już nie jest ważne, jaka część prawdy jest „wspólna” i łączy; jeśli nie podzielasz zdania:
od A do Z, to wypad!
Grozi to każdej ze stron…
Broniąc świat przed ideologią, walcząc z nią, można bardzo łatwo wprowadzić nową „lepszą” ideologię w to miejsce..
Zmienia się tylko dyspozytor ideologii…
I taka prawda jest nieznośna, duszna, stawiająca siebie w roli „bożka”…
Rację mam owszem, ale jakie z tego dobro, gdy cierpią inni?