Boże Narodzenie,  Kościół,  Szopka Bożonarodzeniowa,  Watykan

Czy szopka w Watykanie to „niezła szopka”?

Ja tak na chwilkę, w takim trybie: „kijem w mrowisko”.

W piątek (11.12) kardynał Giuseppe Bertello  (gubernator Państwa Watykańskiego) odsłonił instalację tegorocznej – szopki Bożonarodzeniowej.

To już 39 szopka – od momentu wprowadzenia  tradycji, aby stawiać ją na placu św. Piotra.

Pierwszą szopkę w Kościele katolickim przygotował (w roku 1223) – św. Franciszek z Asyżu. To wydarzenie miało miejsce w Greccio, we Włoszech.

Myślę, że dla niektórych z komentatorów obecna szopka jest prawdopodobnie „pierwszą” na którą zwrócili uwagę – od tej pierwszej za Jana Pawła II (grudzień 1982).

Dotąd było wiele szopek – pięknych, wzruszających, symbolicznych, ultra tradycyjnych, czasem takich sobie.
I cisza…

Ta zaś wzbudziła ogromne emocje, hejt, rozczarowanie, dyskusje.

Jest zachwyt nad odwagą, nad otwarciem się na awangardę.
Jest też oburzenie.

Kilka głosów „live”:
„Marsjanie wylądowali w Watykanie”.
„Co powie papież, jak to zobaczy?”.
„Coś strasznego”.
„To wspaniale, że ktoś w Watykanie miał tyle odwagi, że zdecydował się w tym szalonym i potwornym roku wystawić nieoczywistą szopkę obalając tradycję, do jakiej przywykliśmy w tym miejscu pod obeliskiem”.
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/watykan-kontrowersje-wokol-nowej-szopki-na-placu-sw-piotra/nrb2p8s

Faktycznie coś tu chyba trochę nie wyszło, ale ja serio nie o tym!

Są trzy sposoby podejścia do łacińskiej maksymy: „de gustibus non est disputandum”.
Czy naprawdę te słowa znaczą, że „o gustach się nie dyskutuje”?

1. Są tacy, którzy uważają ją za durną zasadę i nie zgadzają się z nią (i słusznie!).
To faktycznie bzdura – jeśli znaczy to, co się nam wydaje!

2. Są tacy, którzy uważają ją za świetny sposób na wygodną ucieczkę od dyskusji i sporu!
Czasem jest to też takie agresywne i zakamuflowane: „odwal się; nie chcę mi się z Tobą gadać; nie jesteś godzien wymienić ze mną poglądy”

3. Są też i ci, którzy rozumieją co Rzymianie mieli na myśli:)

Żeby było jasne, wcale nie widzę siebie w tej trzeciej grupie (łacina na mych studiach, była moją Achillesową piętą:(

Natomiast jak się pogrzebie troszkę, to okazuje się, że:

1. Sens tego powiedzenie kompletnie nie oznacza braku dyskusji; lecz jedynie przypomnienie, że wymieniamy ze sobą subiektywne zdania (opinie), które nie mogą być, ani dobre, ani złe!
Nie chodzi więc o to, by nie rozmawiać o gustach, tylko o to, by nie sprzeczać się, kto ma rację!

2. Jest też pełniejsza forma, która znacznie zmienia nam sens tzn. „De gustibus et coloribus non est disputandum”.
I tutaj podaje się tłumaczenie: „o smakach i kolorach się nie dyskutuje”.

Bałagan jest troszeczkę dzięki słowu „smak”.

„Smak” tłumaczymy jako:

1. „Zmysł smaku”
Choćbyś uważał czosnek (na surowo) za najlepszy smak, to nie sprawi to, ani w 1%, że także mi zacznie on, choć trochę smakować!
I w tym sensie „nie ma dyskusji”!

2 „Gust”
Jak najbardziej możemy o nim dyskutować! Jeśli mnie Zenek (na Sylwestrach) nie porusza, to nie porusza i nie mogę sobie nakazać inaczej!
Ale wciąż warto rozmawiać o odczuciach!
Mam zgodę na to, że dla kogoś ten sam Zenek może być esencją muzyki.
Nie muszę tego podzielać i nasze przeciwne podejścia są ok!
A nie tak, że żremy się kto ma rację!

Wracając do szopki z Watykanu.
O naszym guście, w zderzeniu z jej widokiem – można i trzeba dyskutować!

Tak zwane „katolickie Internety” zapłonęły „racami” gustów, jak na jakiejś apokaliptycznej wersji Derby Trójmiasta (Lechii Gdańsk i Arki Gdyni).

Serio rozumiem, że do kogoś ma prawo nie trafiać ten pomysł szopki, ale za Chiny nie rozumiem tak emocjonalnie rozedrganych emocji.
Pomysłodawców i wykonawców odżegnano bowiem od czci i wiary.
Oczywiście (a jakże!) po raz kolejny obwołano papieża Antychrystem, który non stop knuje, jak tu rozwalić ten Kościół i Tradycję.
Padają oskarżenia np. o zakamuflowany i demoniczny kult bogini Izydy.
Wymiękam jak czytam takie bzdury!

Nie mam owszem zielonego pojęcia, czy papież (wśród miliona swoich obowiązków), faktycznie ma czas, aby zatwierdzać projekt instalacji szopki (za którą odpowiada gubernator Watykanu), ale tu nawet nie o to chodzi!
Nie świadczy o tym też fakt, że przyjął na audiencji jej ofiarodawców.
Ale nawet gdyby…

Szopka ma 125 metrów kwadratowych.
Jej forma (dla wielu) jest brzydka i kompletnie niezrozumiała.
Nie zmienia to wcale faktu, że nadal jest tam scena narodzin Jezusa.
Nad Świętą Rodziną jest Anioł z rozpostartymi skrzydłami, który ją chroni.
Nie zabrakło Trzech Magów („Króli”).
Jest też np. dudziarz, pasterka z dzbanem, grajek na fletni Pana, a nawet dziewczynka z lalką.

Natomiast sposób wykonania tych postaci jest dla wielu hardcorowy.
Niektórzy pytają: co robi tam kosmonauta Mirosław Hermaszewski?

fot. Gregorio Borgia/ AP Photo

Inni widzą Lorda Vadera i jego przejście na jasną stronę mocy:)
Są elementy kultury greckiej, sumeryjskiej i egipskiej.
Co widzą dzieci wychowane na rozciągniętych  twarzach z kreskówki Simpsonów, czy mangi japońskiej?

W swym liście „Admirabile signum” Franciszek tak pisał o znaczeniu i wartości żłóbka:
„To naprawdę realizacja twórczej wyobraźni, która wykorzystuje najbardziej różnorodne materiały do tworzenia małych arcydzieł piękna”.

Bywało tak w mej parafii, że co roku te same stare szopki były wygrzebywane z jakiegoś zakurzonego miejsca.

Widziałem wiele kreatywności (w wielu parafiach) i wiele też
bezguścia i banalności.

Co jest kanonem piękna?

Zadaje o to pytania ks. prof. dr hab. Andrzej Draguła.
Jak często nie razi nas kicz?
I czemu?
A może KICZ równa się swojskiej „ładności”?
Takie może być np. „nowosielskie zagłębie betonowych krasnali i figur ogrodowych”.

Ile jest kiczu w polskich świątyniach, w naszych sklepach z dewocjonaliami?
W San Giovanni Rotondo widziałem zapalniczki i karnistry na benzynę – z postacią św. Ojca Pio…
Ile jest pomników Jana Pawła II, które serio wołają o pomstę do nieba?
Jest np. taki, gdzie „złośliwi” widzą twarz Pudzianowskiego, a inni Leszka Millera.
Poza tym jest faktycznie masakrą i nie da się go od-zobaczyć.

A ilu jest np. zgorszonych „watykańską” szopką księży, którzy oczywiście mają w swym kościele prawdziwy paschał (woskową świecę – z pszczelego wosku!) zamiast tandetnej plastikowej rury?

Oswojona swojskość!
To nie zawsze równa się sacrum!

Pamiętam z dzieciństwa takiego aniołka w żłóbku.
Był raczej brzydki, ale miał taki mechanizm, że jak wrzucało się monetę, to aniołek dygał główką!
To było super!
Czy to była ma lekcja tęsknoty za pięknem Oblicza Boga?
Często Piękno i Sacrum jest trywializowane!

Z całym szacunkiem, ale nie przekonuje mnie kompletnie – zewnętrzna strona Lichenia.
Nie czuje się dobrze w takiej przestrzeni!
Nie umiem się skupić na modlitwie!
Za dużo świecidełek i ulepszaczy…
I jakieś wcale nie piękne – zwarcie Bizancjum i duchowego Disneylandu.
Kable robią bum, ale ja nie wiem, co z tym Big Bang – zmarłego już Eugeniusza Makulskiego – mam zrobić!
Szanuje jeśli ktoś ma tam inaczej!
Oczywiście księża Marianie robią tam też mnóstwo dobra np. dla osób uzależnionych od alkoholu. Jest mnóstwo spowiedzi!

Ale milion razy wolę np. malutki drewniany kościół, z XVI wieku, w Starej Wsi (szlak architektury drewnianej województwa śląskiego).

https://parafiawstarejwsi.pl/

Rok temu w jakiejś parafii (przy ołtarzu) migały światełka, w tak szalonym tempie, że czułem się jak na premierze Star Wars.

Ks. Draguła wspomina też o tzw. bezpiecznej sztuce, która nie stawia nam już wyzwań!
Jest taka Kargulowa, taka najmojsza.
Taka w 200% prawilna, ale niezbyt nas już dotyka.
A czasami jest tak, że ni nas ziębi, ni nas grzeje.

Ok, o co jednak chodzi z tą szopką z Watykanu?

„Szopka z Castelii składa się wykonanych z ceramiki figur większych niż naturalne postaci ludzkie. Jest ona nie tylko symbolem kultury regionu Abruzja, lecz także dziełem sztuki współczesnej, mającej jednak swe korzenie w tradycyjnej obróbce ceramiki właściwej dla Castelli

Figury są zbudowane z pierścieniowych modułów, nałożonych na siebie i tworzących cylindryczne popiersia (…).

Figury są dziełem uczniów i nauczycieli dawnego Instytutu Sztuki F.A. Grue, obecnie państwowego liceum artystycznego designu”.

Taka jest jej geneza.
Trzeba na sztukę spojrzeć „w szerokiej perspektywie tradycji artystycznych”.
Sztuka może mi się nie podobać, ale również ta nie rodzi się z próżni.

My oczywiście dyskutujemy o szopce z Watykanu na poziomie argumentacji: „podoba mi się” – „nie podoba mi się”.

fot. Gregorio Borgia, AP Photo

Kiedy przypatruje się jej fotografiom rzuca mi się w oczy – zamierzona deformacja kształtów, a zwłaszcza proporcji.

Jak zauważa ks. Draguła: „Deformacja – która nie wiedzieć czemu ma zawsze pejoratywne konotacje – jest jednym z zabiegów właściwych dla ikonizacji”.

Faktycznie kiedy przypatrujemy się ikonom; ale też sztuce gotyckiej, czy romańskiej; to widzimy proporcje ciała, które są świadomie zaburzone.
Twarze są „wydłużone, pociągłe, kończyny nieadekwatne do reszty ciała itd”.

Człowiek z ikon „nie jest proporcjonalny, realistyczny”.
Ikonizacja „posługuje się hiperbolizacją proporcji”.

Nie twierdzę, że owa szopka wzbudza we mnie zachwyt, ale cieszę się, że można znaleźć także pozytywny feedback np. od ludzi z obrzeży Kościoła, czy też sytuujących się poza nim.
Być może to „tylko” myślenie w kategoriach artystycznych, a nie religijnych!

Ale któż to tak naprawdę wie?

Ks. Draguła opisuje też pewne niebezpieczeństwo.
Każda „sztuka kościelna” (również ta dominująca od przełomu XIX i XX wieku; jako reakcja na modernizm) – może się stać artystycznym gettem!
A z jego wnętrza trudno jest ewangelizować!

Potrzeba nam zatem „myślenia dialogowego i to zwłaszcza w przestrzeni sztuki, która przez wieki była płaszczyzną ideowego transferu miedzy religią a kulturą”.

W liście papieża Franciszka czytamy:
„Nie ma znaczenia, w jaki sposób urządzony jest żłóbek.
Może być zawsze taki sam, albo przerabiany co roku.
Liczy się to, aby przemawiał do naszego życia.
Wszędzie i w jakiejkolwiek formie, żłóbek mówi o miłości Boga – Boga, który stał się dzieckiem, aby nam powiedzieć, jak blisko jest każdego człowieka, niezależnie od stanu, w którym się on znajduje”.

Hmmm…
Przekonani o Bożej miłości – są przekonani.

Być może w tym roku: „taki język przemówi do tych nieprzekonanych?
A przynajmniej da im do myślenia?
Bo nie przejdą obojętnie,
jak coraz bardziej obojętnie mijają tradycyjne szopki”.

Pisałem o tradycyjnej – swojskiej szopce, która niby nie wymaga interpretacji!
Wszystko jest niby oczywiste…
U mnie w parafii zawsze w szopce był król: Afrykanin, Azjata i Europejczyk.
A okazuje się, że nie wiemy ilu było królów i nie znamy ich imion.
Bo tego Biblia po prostu nie podaje!
I że to bardziej magowie niż królowie…

Ks. dr Grzegorz Kurp SAC pyta czy szopka
spełnia swą funkcję, jeżeli wymaga interpretacji?

I tłumaczy: „To jest pytanie zasadnicze o istotę sztuki, również chrześcijańskiej, sakralnej.
Szopka odbiega od dosłowności i zastanawiałem się:
'Jeżeli ona wymaga interpretacji, to chyba jest coś nie tak. Powinna być jasna, klarowna’.
Później pomyślałem, że może to, że ona jest dla mnie trochę dziwna, ekstrawagancka czy dająca do myślenia, to wcale nie znaczy, że na przykład dla młodszych, którzy żyją w innym imaginarium, w innej przestrzeni wyobraźni, ona będzie zrozumiała”.

Pallotyn pozytywnie ocenia powstałą dyskusję
Kontrowersje nie dotyczą bowiem istoty świąt, ale ich wyrazu.

Podsumowując: „Jeżeli ma dawać do myślenia to chyba jednak daje do myślenia, że znajdujemy się w dziwnym czasie.
Te figury zresztą są ceramiczne, czyli takie septyczne, sterylne, sprawiają wrażenie zimna, chłodu.
Trochę tak, jak ten rok przeżyliśmy, prawda?
Drugim poziomem namysłu jest refleksja estetyczna: kiedy patrzę na coś i to podoba mi się albo nie, ale wzbudza poczucie dziwności, wytrąca mnie z mojego imaginarium, z mojego sposobu wyobrażenia.
Pytam tylko, czy jest to konieczne w przypadku szopki bożonarodzeniowej.
Być może tak”.

„Być może tak” – to dobra i krótka puenta.

PS

Cytaty ks. dr Grzegorza Kurpa SAC pochodzą z artykułu:

Angelus: dyskusja wokół szopki w Watykanie

 

Cytaty ks. prof. Draguły i inspiracja pochodzą z artykułu:

Watykańska szopka nie epatuje uproszczonym pięknem. I dlatego nie podoba się katolikom?

Rockowa dusza. Studiowałem m.in. teologię czy psychologię kliniczną. Nauczyciel od 2006 roku. Ciekawy świata i ludzi. Troszkę romantyk starej daty:) Uwielbiam zespoły Depeche Mode, Coma, Anathema. Również kino, smak kawy, twórczość J.R.R. Tolkiena oraz C.S. Lewisa. Przygoda z blogiem trwa od 16.07.2019 roku.

2 komentarze

  • Kasia

    Jak dla mnie instalacja niesmaczna. W tych dziwnych czasach, oczekuje spokoju i zachowania tradycji. Kościół swoim postępowaniem usilnie zniechęca wiernych do siebie.Czy to jest celowe działanie? Nie wiem, ale dobrze im to wychodzi..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.