• fanatyzm,  Społeczeństwo,  Wiara

    O czarnych dniach w moim życiu

    Czarny poniedziałek, bo ja – taki przecież oświecony anty-fundamentalista (znów i znów) osądziłem i potępiłem – tych wszelakich oszołomów i fanatyków, tych religijnych, i nie-religijnych, tych z Unii, tych z Episkopatu, tych zza ściany i tych w tramwaju. W końcu znam się na tym dobrze i zawsze kogoś znajdę. Czarny wtorek, bo znów krzyczałem o miłości, wolności, demokracji –  z zaciśniętymi  z gniewu ustami,  z kamieniem jedynej racji w dłoni. Czarna środa, bo tak wściekle walczyłem o zmiany, że już mi się kompletnie odechciało – stać się zmianą, której pragnę. Czarny czwartek, bo znów mi się poprawiło moje moralne samopoczucie, gdy z arbitralną wyższością – uśmierciłem kilka obcych mi frakcji…