Lipcowe Noce
Skoro: „niepokój jest ekscytacją bez oddychania” (Fritz Perls), to jakże piękniejsza jest ekscytacja, gdy oddychasz pełną piersią.
Tak miałem (dokładnie), w tegoroczne lipcowe noce.
Oddychałem spokojnie.
Jakby każda rozmową z Bliską mi osobą była kolejną i kolejną sesją: „jak oddychać szczęściem, zrozumieniem”.
Te lipcowe noce pozornie odeszły.
Choć tak naprawdę żyją we mnie!
Utkane z misternej pajęczyny mroku i światła.
Tak ciepłe.
Tak intymne.
Tak otulone mgiełką wieczornej ciszy.
Tak przykryte kołderką głosów i szeptów.
Są mleczne drogi gwiazdozbiorów i są też mleczne morza tęsknoty, gdy głos Ukochanej osoby, jest jak gorący kubek mleka, który ogrzewa Twe zmarznięte myśli, po całym dniu.
Nocami płyną okręty myśli.
Mkną jak komety, szukając miejsca w Twym wszechświecie, gdzie mogłyby rozbłysnąć nadzieją. Potem gasną, w niemej pustce, gdy kogoś nie może być obok…
Usta i te dobre dłonie, są tak odległe, jak gwiazdy.
Czujesz wtedy jakby wszystko w Tobie było jak spękana zeschnięta pustynia, gdzie pozornie nie ma życia.
Ale jest oaza. To pragnienie, by tak obce i tak bliskie sobie planety eksplodowały bliskością, (jak miłosna Supernova, gdy zwykła bliskość Kogoś jest dalekim odblaskiem rajskiego ogrodu Edenu).
Czasem pragniesz kogoś – tak każdą komórką swego ciała. Każdym neuronem.
Tak jak każdy proton, który tęskni za istotą Absolutu (Coma „Ekhart”).
Jak kosmonauta, który tęskni za domem…
Noc jest pragnieniem…
Noc jest milionem miliardów niedosytów…
Patrzysz na gwiazdę i ona jest obrazem Kogoś daleko.
Twe pragnienie jest Światłem.
Światło jest prawdą o Twym życiu.
Ty jesteś Światłem, bo Jej obecność lśni w Twym sercu.
Patrzę w Gwiazdę mej tęsknoty i tak odnajduję TO, co sprawia, że żyje prawdziwiej!
I wierzę po ciemku, że warto znów i znów patrzeć w niebo…
Niedosyt jest jak puls nocy.
To odwieczne wołanie o bliskość! O malutki odłamek meteorytu, tej głupiutkiej małej miłości, która uderzeniem w Twe serce, wyrzeźbi w Tobie nowe kształty…
Kosmos bywa po prostu bólem brzucha, gdy to Księżyc, ten gwiezdny kochanek, a nie Ty, zagląda przez okno – w Jej ukochane oczy.
Czy można być zazdrosnym o Księżyc? Tak!
Ale w końcu Księżyc – ten rywal odchodzi:)
Budzi się Słońce…
A brzuch dalej boli z tęsknoty.
Szukasz Ukochanej osoby obok Ciebie…
Ale uśmiechasz się do Niej w myślach.
Jesz tęsknotę na śniadanie. Smakuje słodko, gorzko, pikantnie, kwaśno. Zmysłowo jak „deja vu” – dotyk ze snów…
Smakuje piaskiem (rozsypanym marzeniami) na źrenicach Jej pięknych oczu.
Jest każdym smakiem.
Jest każdą obietnicą Słońca.
Ubierasz się w pożądanie.
Zmywasz prysznicem sól nieznośnego niedosytu.
Kawa smakuje, jak Jej słoneczne usta.
Jest tylko Teraz.
Życie jest Pragnieniem
Zazdrościsz Słońcu, że to ono Ją pięści.
Zazdrościsz każdej kropli wody, która otula Jej piękne ciało.
Proszę Cię Słonko – daj jej cudny dzień.
Przytul Ją tak mocno, jak me myśli.
Bądź Jej wytchnieniem, energią.
Prowadź Ją, gdzie Jej marzenia, dźwięki i szlaki nowych przygód.
Oddaje i zrzekam się mojej części, którą Słonko chciałeś mi dziś dać. Daj moje promyki właśnie Jej!
Moim Słońcem: jest Jej radość, Jej uśmiech.
Blask Jej serca, Jej oczu, Jej życia.
I śpiewam Jej cichutko na ucho (przez słuchawkę telefonu):
„Powstrzymaj się
i walcz wśród gwiazd
Bylibyśmy szczęściarzami,
gdybyśmy tylko mogli lewitować
Leć nisko Kochana,
tańcz pod drzewami.
Jeśli tylko mielibyśmy tlen
zaczęlibyśmy oddychać.
I możemy patrzeć, kiedy piękno odciska swoje piętno.
I możemy się zatrzymać, kiedy świat się wycofuje!
Te ściany przybliżają się nocą.
Wszystko staje się delikatne
i wszystko jest w locie….”
(David O’Dowda „The World Retreats”)
Jest czwarta nad ranem, zasypiam szczęśliwy, bo gdzieś tam Jesteś!
Jestem…