Być jak langusta! Czy odbija mi palma?
Palma przypomina mi o wielu ważnych sprawach.
Jej widok to dla mnie – swoisty duchowy up date.
W Psalmie 92 można przeczytać piękne zdanie: „Sprawiedliwy zakwitnie jak palma”.
W rozumieniu hebrajskim sprawiedliwym jest ten, kto pełni wolę Bożą.
Czemu jednak palma? Nie mogłaby być róża, czy też klasyczny goździk?
Jak to mawia ojciec Szustak: „Otóż….”
Więc – otóż: palmy w Izraelu mają taką właściwość, że podeptane wydzielają piękną woń. Im bardziej są zmiażdżone, tym cudowniej pachną.
Chrystus – ubiczowany, umęczony i zmasakrowany na krzyżu – jest jak ta roślina.
Roztacza niezwykły zapach – zapowiedź kojącej woni zmartwychwstania.
My w kościele lubimy (zbyt często) zapach – triumfalizmu, układów, mesjanizmów polityczno-religijnych.
Czasami to również zapach takiego nerwowego potu np. przed przełożonym.
Czasami to pot złości i odgrywania się na tych, którzy podeptali nasze wartości.
To nie znaczy, że mamy być bierni i apatyczni wobec zła!
Ale nie metodami z arsenału nienawiści!
Zdaniem ks. Draguły: „nie ma nienawiści motywowanej religijnie. Jest jedynie nienawiść szukająca religijnego usprawiedliwienia. Nienawiść, która się karmi religią, szukając dla siebie uzasadnienia. I to jest chyba istotą tego bluźnierstwa: instrumentalne posługiwanie się Bogiem w celu dokonania zła. A złem bezdyskusyjnie pozostaje wyrażona pogardliwym i wulgarnym słowem nienawiść wobec drugiego człowieka”
(https://wiez.com.pl/2019/07/23/nienawisc-w-imie-boga/)
Palma w Niedzielę Palmową (tak w czasach Jezusa, jak i naszych) mogła być (lub może być dzisiaj) wznoszona dla mesjasza – politycznego.
Takiego, który skopie tyłki Rzymianom (tu wstawmy komu tam chcemy dokopać współcześnie).
Nie byłem pod okupacją więc nie chce się mądrzyć: czemu tak wiele osób rozczarowało się wówczas Jezusem?
Jednakże czerwona lampka zapala mi się na maksa kiedy widzę, jak imię Jezusa można wykorzystać (i to bardzo cynicznie) do celów polityki, czy „kariery” w Kościele.
Tak, czy siak palma przypomina mi o kilku sprawach:
1. Pamiętam wpierw o tym, że palmy z Niedzieli Palmowej wracają do liturgii, w kolejną Środę Popielcową. Po spaleniu stają się popiołem sypanym na głowy wiernych. Patrząc na mą palmę – mogę sobie zadawać pytanie – ile zostało we mnie z mych radosnych okrzyków „Hosanna” (tych na cześć Jezusa)?
Czy nie został tylko popiół z mych deklaracji?
Czy ma wiara nie jest tylko kulturowo-tradycyjna?
Czy jest żywa i codzienna?
2. Bóg „(…) roztacza przez nas woń Jego poznania. Dla Boga bowiem jesteśmy miłą wonią Chrystusa (…)” – 2 Kor 2, 14b.15a.
Czy jako chrześcijanin wprowadzam „dobrą” woń wokół siebie??
Czy może raczej zapach „zgniłych jaj hejtu” na tych, co nie zgadzają się z mą życiową drogą?
3. To oczywiste jak patrzę w lustro, że czasami mi odbija! Po co jeszcze mieszać do tego palmę?
Palma bywa synonimem wyrażenia: „znak zwycięstwa” oraz wyrazów: „wawrzyn, laur, berło, korona, wieniec” (Słownik języka polskiego). Pewnie stąd wyrażenie: „palma pierwszeństwa”.
Pragnę pamiętać, że w mych duchowych zapasach mogę stać się osobą zadufaną, z wyższością spoglądającą na innych!
Funkcje w kościele lub np. „misja kanoniczna” katechety, mogą być niezłym: „odlotem”, „odbiciem palmy na maxa”.
Zdarzają się również (niestety) tacy smutni „kontrolerzy łaski Bożej”.
Mają przy sobie taksometry, które wyznaczają strefy miłości Bożej:(
Czasem serio odbija nam w Kościele szajba!
Są też przypadki fanatyzmów religijnych!
Bardzo ciekawy jest zwrot rosyjski отлетела кому крыша (dosł. ‘odleciał komuś dach’).
Widok palmy uświadamia mi także potrzebę dystansu – wobec siebie i swojej arcy-ważnej roli w „zbawianiu świata”.
Popatrzeć na palmę – po 40stce – to dla mnie barometr: czy już mi „palma nie odbija”?
4. Lubię portal ojca Adama Szustaka OP – „Langusta na palmie”
(na podstawie materiałów ze strony https://www.langustanapalmie.pl/)
Super jest geneza nazwy tej strony. We włoskiej katedrze w Akwilei jest jedną z pierwszych katedr chrześcijańskich. Można tam zobaczyć bardzo dziwną mozaikę. Palma, a na niej morski skorupiak – langusta. Cóż robi w tak dziwnym miejscu? Przecież mieszka na dnie i w ciemności. Jest tam mega zimno i nasza langusta nie wychodzi na brzeg. A tu nagle jakieś wylegiwanie na czubku palmy.
To miejsce służyło dla dorosłych katechumenów, którzy przygotowywali się do chrztu. Taka przypominajka, że istnieje życie „denne” (w ciemności, w zimnie).
Gdy zaufam Bogu stanę się langusta na palmie.
Wyniesiony ku perspektywie wieczności.
Dojdę do miejsc i rzeczywistości do których nigdy bym sam nie dotarł.
Nie lubię zimna, chcę być langustą na palmie! ?