#Hot16Challenge2,  Biblia,  Covid-19,  Człowiek,  Jezus Chrystus,  Kościół,  śmierć,  Społeczeństwo,  Święta Rita,  Wiara,  Wspieram Medyków

Zapach św. Rity / #Hot16Challenge2

Jak ktoś ma ok.15-20 minut, to zapraszam do mej opowieści o św. Ricie.

Będzie o #Hot16Challenge2, o perłach, morderstwie, miłości, stygmatach, złotych strzykawkach narkomanów, duopolu politycznym w XIV wieku (i nie tylko w  XIV), o cudzie w którym uczestniczyłem!

Jeśli nie doczytasz do końca, to proszę wesprzyj już teraz:

https://www.siepomaga.pl/hot16challenge

***

Pojawia się też ważne pytania:

Czy kultywujemy cierpiętnictwo i życiową bierność?

Czy da się „przebić” przez legendy do żywej kobiety, która kochała na maksa?

***

Gdybym miał określić, jak wyglądają moje życiowe spotkania ze św. Ritą, to mógłbym je wszystkie przyrównać, do odkrywania „architektury perfum”.

Nuta głowy – to me oczekiwania, projekcje oraz wszystkie flashbacki wiedzy. Wiedzy, jaką dotychczas miałem na Jej temat. Właśnie to miałem w głowie, w czasie nocnego przyjazdu do Cascii.

Potem była „nuta serca” – czyli moje pielgrzymowanie od rana, po miejscach związanych z Jej ziemskim życiem.

Najważniejsza jest jednak „nuta głębi (bazy)”.

Taką bazę (sedno sprawy!) odkrywam przez ostatnie siedem miesięcy. Dokładnie tyle minęło od momentu mojego powrotu z Włoch.

***
Zapach…

Zapach jest językiem, który przemawia do mnie bardzo mocno!

W świecie Sapkowskiego – Yennefer używała perfum o zapachu bzu i agrestu. Czasami wystarczy malutka gałązka bzu i już całe uniwersum „Wiedźmina” ożywa w mej wyobraźni.

Kiedyś śniła mi się moja dawna sympatia. Kiedy się obudziłem, czułem w pokoju dokładnie ten sam zapach, którego Ona używała.

Jak to się ma do doświadczenia wiary?

C.S. Lewis pisał, że elementem jego nawrócenia było „ochrzczenie wyobraźni”… 

Czyż zapachy nie są jej częścią?

Przecież tak wiele opowieści Jezusa pachnie chlebem, kwitnącą winoroślą, świeżo złowioną rybą.
Coś ważnego o zapachu zapisał mój patron – św. Paweł.

Wspomina, że Bóg: „(…) wszędzie roztacza przez nas woń Jego poznania. Dla Boga jesteśmy bowiem miłą WONIĄ Chrystusa” (2 Kor 2, 14b-15a).

Zmierzam do tego, że moja przygoda spotkania ze św. Ritą, to tak naprawdę doświadczenie w jej i moim życiu – „zapachu Chrystusa”.
Nie jest to jednak wcale, taki oczywisty zapach!

Wszak apostoł Paweł konkluduje również: „Dla jednych jesteśmy wonią śmierci – ku śmierci, dla drugich zaś wonią życia – ku życiu” (2 Kor 2, 16).

Bo przecież życie św. Rity może wydawać się komuś jedynie „wonią śmierci”.

Tak pachnie życiowy loser?

***
Nuta głowy: olejek różany?

Jadąc do św. Rity, tak bardzo chciałem poczuć zapach róż!

To właśnie miała być moja „nuta głowy”!

Intelekt, wiedza z katechezy dawały mi jasny neuronowy przekaz: „święta od róż”.

Pierwsze skojarzenie jest jak pierwszy zapach, jak pierwsza nuta, którą czujemy bezpośrednio po otwarciu flakonika z perfumami.

Tak często, to na jej podstawie wybieramy kupno tego, a nie innego zapachu!

To intensywny, ale szybko ulatniający się zapach!

Takie też często bywają „emocje”, te związane z naszą religijnością!

Czy również widok i zapach róż sprawiają, że we Włoszech, jedynie św. Antoni z Padwy jest bardziej popularny od św. Rity?

Jedno jest pewne! Róża to symbol ludzi (z całego świata), którzy szukają Jej wstawiennictwa!

Co roku, w liturgiczne wspomnienie św. Rity (22 maja) świat obiegają zdjęcia, których widok złamał (a może raczej zakwestionował?) wątpliwości niejednego sceptyka!

Tysiące osób, z bukietami róż podniesionymi do góry.

Modlą się, by Rita pogadała w niebie z Jezusem – o ich depresji, bezpłodności, nałogu, nienawiści rodzinnej.

Rita pielęgnowała ogród róż, kiedy była młodą dziewczyną.

Przed swoja śmiercią miała poprosić swą przyjaciółkę z wioski, by przyniosła jej różę.

Hmm… Można powiedzieć, że to w styczniu dość śmiałe życzenie:)

Ta jedna przyniesiona róża stała się jej insygnium.

Insygnium jej życiowej godności, jak i wszystkich stanów, w jakich żyła.

Ludzie, którzy uczestniczą w liturgicznym wspomnieniu świętej zabierają do swych domów poświęcone róże.

Chcą je mieć w domu, jak fotografię po kimś bardzo bliskim.

Augustianin – Ojciec Marek Donaj wspominał kiedyś, że przywiózł z Cascii jeden poświęcony płatek … i trzyma go w swoim brewiarzu.

Przestrzegał jednakowoż, by nie traktować róży jak amuletu! Potrzebujemy zewnętrznych form kultu, ale nie możemy zatrzymać się na „nucie głowy”!

Jak nie zatrzymać się tylko na emocjach i na tym co zewnętrznie je wyraża?

I czy rzeczywiście róża jest „nutą głowy”, w spotkaniu z Ritą?

Kiedy o tym myślę przypomina mi się film „Jasminum”.

Tam mnisi pachnieli czeremchą, wiśnią i śliwą.

A Rita?

Wyobraźmy sobie kobietę, która przez 15 lat zamieszkiwała ostatnią celę (na końcu korytarza w zakonie!).

Na czole miała stygmat korony cierniowej.

Rana ropiała i tak zwyczajnie po ludzku…śmierdziała.

Co gdyby wówczas wziąć Ritę pod lupę Hollywoodu?

Albo też spojrzeć na to przez europejską lornetkę sukcesu?

Ta kobieta zdaje się nie pachnieć sukcesem. Takim oczywiście „sukcesem”, jak my go często współcześnie rozumiemy!

Kiedy pozna się jej życiorys, to tak czysto po ludzku, to cóż…no serio niezbyt pachnie!

Obawiam się, że wyspecjalizowani headhunterzy, czy też ludzie mający nosa do dyktatury sukcesu, mogli by zwyczajnie skrzywić nosa i dziarskim krokiem ominąć jej miasto daaaaalekim łukiem.

Ilu z nas było by blisko do Rity, gdyby algorytm jej życiowych wyborów wstawić np. do współczesnego latarnika wyborczego?

***

Nuta głowy: pot, kurz, krew, łzy, dezynteria, ropa z rany, prątki gruźlicy.

Urodziła się ok.1380 roku. Była jedynym dzieckiem – niezbyt zamożnych górali. Mieszkali w osadzie Roccaporena.

Około 14 roku życia (wbrew swym marzeniom o zakonie) została wydana za mąż. Przeżyła 18 lat w „dość” burzliwym małżeństwie.

Jej mąż został brutalnie zamordowany, a dwójkę synów utraciła w trakcie zarazy. Trzykrotnie odmawiano jej przyjęcia do zakonu. Ostatecznie przeżyła 40 lat w zakonie.

Przeżyła tam wiele cierpień i upokorzeń. Ostatnie trzy lata spędziła w łóżku, w chorobie.

W dniu 22.05.1457 roku zmarła na gruźlicę.

Tak, to jest celowo spłaszczone CV!

Taka wersja przypomina mi o powiedzeniu: „don’t judge a book by it’s cover”.

Okładka Jej „księgi życia”, tak na pierwszy rzut oka jest bardzo odpychająca!

Widzimy, że nieszczęścia i dramaty wirują, jak w jakimś hiobowym tornado.

Chcieliśmy pięknego zapachu róż, a dostajemy jakieś tragiczne komponenty, wspomnianej wyżej „nuty głowy”.

To łzy żony i matki. Krew morderstwa. Dezynteria ukochanych synów. Pot ciężkiej pracy pasterki. Śmierdząca rana z czoła, a w końcu śmiertelna wówczas choroba.

Kiedy czytałem „wszystko co się da na jej temat”, to napotkałem na dwa problemy.

Zwróciła ma na to uwagę – głównie pani Mira Majdan – autorka książek biograficznych o świętych (też o św. Ricie).

Po 1: Gdzie jest ta Rita – żywa i prawdziwa?

Czasami ciężko jest się przebić przez warstwę legend, które produkujemy „jakby” ze strachu, że świętość „sama sobą” się nie obroni.

Po 2: Rita jest często przedstawiana jako ofiara przemocy domowej.

To jednak okazuje się mocno dalekie od prawdy!

Wydaje się też (w niektórych z opracowań), że towarzyszy jej jakaś aura cierpiętnictwa i rezygnacji.

Tak nie było!

Jej świętość nie była biernym przyjmowaniem jakiegoś „wgranego programu cierpienia”.

Rita wcale nie żyje biernie!

To silna Bogiem kobieta, która daje wiele z siebie!

Szuka, inicjuje, wybiera!

Czasami odczytuje od Boga wezwanie do działania.

Czasami rozumie też inne wezwania – jako do przyjęcia czegoś i akceptacji.

Ale nawet wówczas nie jest to żadna bezwolna bierność!

***

Nuta serca: ślady ziemskich dróg Rity.

Co sprawia, że św. Rita jest tak bardzo czczona (zwłaszcza w Ameryce Południowej i na Filipinach)? Tam znajduje się tak wiele kościołów pod jej wezwaniem. Również wsie noszą jej imię.

Także w Polsce jej kult jest bardzo żywy!

Ważnym jego miejscem jest klasztor sióstr augustianek w Krakowie. Tam w kościele św. Katarzyny przechowywane są relikwie św. Rity. Drugie centrum to Nowy Sącz.

Ważnym tropem jest pielgrzymowanie do miejsc w których żyła!

Nuta serca to bowiem łącznik między nutą głowy, a nutą głębi. Stanowi też ich uzupełnienie.

Nie da się zrozumieć cierpienia Rity, ani głębi jej wnętrza, bez poznania Cascii i Roccaporeny.

Złota strzykawka…

Z grupą pielgrzymów udajemy się wpierw do bazyliki, która została wybudowana w 1946 (do tego szkoła, hospicjum i dom dla sierot). Neobizantyjska  świątynia opowiada o życiu świętej (płaskorzeźby przy głównym wejściu, liczne malowidła). Widzimy przezroczysty sarkofag, w którym Rita spoczywała od roku 1745 do 1930. Później jej ciało (częściowo zmumifikowane) włożono do kryształowej trumny, którą w 1947 r. przeniesiono do miejsca, gdzie po dziś dzień wierni oddają jej cześć.

Przy jej trumnie widać mnóstwo zdjęć małych dzieci oraz niemowląt (tych „uproszonych”, czy uratowanych przez modlitwę świętej).

Są też złote strzykawki. Zostawili je młodzi narkomani, wdzięczni swojej patronce za pomoc w wyjściu z nałogu!

Można dostrzec zdjęcia zniszczonych samochodów oraz osób, które ocalały w wypadkach drogowych.

Ja mam jednak swoje tematy z Ritą.

Rozmawiam z Nią, tak jak z przyjaciółką.

Opowiadam Jej o swoich cierpieniach, o nieutulonych żalach.

Nie ma żadnych przeszkód, żadnych retuszy i wierszyków!

OK, a zatem poszli do grobu i co dalej?

Co tam nam Panie Tripadvisor polecisz nam dalej w Cascii?

Ja jestem zachwycony miasteczkiem, ale zdaje sobie sprawę, że nie jest to raj turystyczny!

Najpiękniejszy jest widok, z tarasu widokowego. Tej panoramy nie zapomnę nigdy!

Obok jest przejmujący pomnik Rity, dookoła róże.

Wypijam moje pierwsze caffè corretto (najlepsze na chłodny poranek). No i 8 cud świata – porchetta ze straganu.

Poza tym parę wąskich uliczek, które zachwycają przy wieczornym spacerze.

Badyl z winogronami…

Wracając do porannego pielgrzymowania…

Po wyjściu z kościoła idziemy do klasztoru, w którym przez 40 lat żyła św. Rita. Mieszkają tutaj siostry klauzurowe. Do środka można wejść, ale za specjalnym pozwoleniem.

Wchodzimy do kaplicy z krucyfiksem, przed którym św. Rita otrzymała stygmat ciernia.

W kolejnym pomieszczeniu oglądamy trumny, w których ciało świętej spoczywało po śmierci. Ważna jest ta drewniana.

Powstała w roku śmierci Rity. Na niej widać jej najstarszy i prawdopodobnie realistyczny wizerunek.

Widzimy też na trumnie włoskie epitafium, mówiące o stygmacie Rity.

To najstarszy zapis, który dotyczy życia świętej. Trumnę wykonał mężczyzna, którego ręce zostały uzdrowione, w trakcie modlitwy przy zmarłej.

Na dziedzińcu klasztoru widać niesamowitą historię.

Przeorysza, chcąc sprawdzić pokorę nowej mniszki, kazała jej podlewać suchy badyl (rano i wieczorem). Rita tak czyniła. Kawałek drewna wypuścił pączki i zakwitł. Wydał wspaniałe winogrona.

Nie ma jak w domu (42°43′N 12°58′E)

Jedziemy (5-6 km) do Roccaporena. Mimo, że istnieje od średniowiecza to bitą drogę, którą mogliśmy tu dotrzeć autokarem, wytyczono dopiero w roku 1950. Pamiętam, że kiedy z niego wysiedliśmy biły dzwony. Była jednak w tym miejscu taka cisza, która aż dzwoni w uszach i w sercu.

Błoga cisza…

Adam Mickiewicz pisał: „w takiej ciszy tak ucho natężam ciekawie, że słyszałbym głos z (…)”.

Skąd?

W Stepach Akermańskich było dalej: „….Litwy”.

Ja bym tu dodał: „z przeszłości”.

Znajdujemy się w zagubionej wśród gór wiosce. Wciśnięta w kotlinę, która jest otoczona wieńcem porośniętych lasem skalistych zboczy. Jesteśmy na wysokości 707 m n.p.m. (Apenin Umbryjsko-Marchijski).

Tu Rita spędziła ponad połowę swego ziemskiego życia!

Populacja wioski w 2001 roku: 73 osoby!

Udajemy się do malutkiego kościoła św. Montana. Jego początki sięgają początków XIII wieku. Tu Rita zawierała związek małżeński, tu również chrzciła dwóch synów. Tutaj przeżywała śmierć rodziców, męża i synów. Obok tej świątyni, w roku 1948 zbudowano nowe sanktuarium. W nim jako relikwia przechowywana jest skórzana opończa świętej.

Kiedy wychodzę na zewnątrz rozciąga się przede mną malowniczy widok. Około 120 metrów nad doliną znajduje się Skała św. Rity. Szczyt góruję nad wsią. Trzeba pokonać kilkaset schodów. Tam wchodziła Rita, by być bliżej Stwórcy. W 1919 wybudowano tam kaplicę (odrestaurowana w 1979 po trzęsieniu ziemi).

Co ważne dzisiejsze dzieło Rity to nie tylko piękne słowa, lecz konkrety!

Znajduje się tutaj Instytut dla Dzieci i Młodzieży. Jest on przeznaczony dla ubogich lub opuszczonych dzieci, w wieku od 4 do 18 lat. To miejsce, w którym dzieci z całych Włoch mieszkają, uczą się i przygotowują do dorosłego życia. Działa również szkoła podstawowa i średnia, a także szkoła zawodowa dla mechaników.

Kilkadziesiąt metrów od kościoła znajduje się mały domek, w którym święta prowadziła swoje życie rodzinne.

Obok Lazaret św. Rity z XV wieku. Wcześniej było to miejsce, gdzie Rita chodziła, aby zajmować się chorymi.

Jest oczywiście też Ogród Cudów, w którym metafizyka miała pokazać figę uczonym rozumom:)

To wszystko co widzimy to ciężka praca Opera di S. Rita, które działa w wiosce od 1939.

To tysiące ludzi z całego świata, którzy wspierają te dzieła.

Jest też nowoczesny Dom Pielgrzyma oraz Centrum Kongresowe.

Na czym polega nuta serca tego miejsca?

Wystarczy zamknąć oczy, by zobaczyć, jak mała Ritka biega z dzieciakami po głównym placu wioski.

Wystarczy zmrużyć oczy, by zobaczyć jak w sukni ślubnej wkracza do parafialnego kościoła…

Aczkolwiek, tak jak nie rozumiałem w San Giovanni Rotondo – zapalniczek ze św. Ojcem Pio, kanistrów do benzyny ze św. Ojcem Pio; tak też tutaj nie rozumiałem – miniaturek trumny z św. Ritą.  

***

A co z nutą głębi?

To tak jak z perfumami.

Spotkania, doświadczenia ewoluują. Pogłębiają się.

Przychodzi (lub dopiero może przyjść) taki czas, gdy docieramy do warstwy podstawowej, ale najgłębszej.

W zapachu jest to nuta o niewielkiej intensywności!

Ma jednak decydujący wpływ na charakter całej kompozycji zapachowej.

Mimo, że czasami to tylko tło zapachu, to jednak decyduje o jego osobowości.

Co jest czymś takim w odkrywaniu Rity?

Trzeba się czasem uzbroić w cierpliwość, by dobrze poznać zapach, by dobrze poznać kogoś życie!

Perła…

Jest rok 1380. Jej rodzice Amata Ferri i Antonio Lotti od wielu lat starają się o potomstwo. Od lat zwracają się do patronki od urodzin dzieci – św. Małgorzaty (jej łacińskie imię Margerita znaczy „perła”).

Ciąża była zagrożona. Matka miała intuicję, że będzie to dziewczynka.

Kiedy się urodziła nadaje jej imię wł. Margherita.

Imię Rita było nieznane.

To po prostu zdrobnienie „perełka” – pod jakim znamy je do dzisiaj!

Wieloletnie przekleństwo niepłodności stało się żywą i piękną perłą!
Małe ziarenka piasku uwierają małże, które długo i cierpliwie produkują masę perłowa.

To jakiś trud, wysiłek, cierpliwość!

Piękno, które rodzi się UKRYTE w muszli małży.

Tak samo życie Rity. Ukryte pośród gór.

W wiosce nieznanej bliżej światu, a wypełnionej blaskiem cudów.

Rita została beatyfikowana w 1628 r. (przez papieża Urbana VIII).

Kanonizował ją Leon XIII, dnia 24.05. 1900 r. Nazwał ją wówczas: „drogocenną perłą Umbrii”.

Pszczoła pokoju…

Ziemie Umbrii (przed przyjściem na świat Rity), są areną walk cesarstwa z Państwem Kościelnym. W Cascii walczą ze sobą dwa politycznie opozycyjne stronnictwa: gibelini (przeciwni Kościołowi) i gwelfowie (bardziej przyjaźni papiestwu).

Ojciec Donaj tłumaczy, że Cascia była jak gliniany dzban. Dzban, który znajduje się pomiędzy dwoma metalowymi dzbanami, które morderczo walczą o wpływy.

Do wnętrza zwykłych domów docierają rozmowy, przekonywanie, konflikty. Trucizna krąży w krwiobiegu gminy.

Dookoła nie jest lepiej. To świat zabójstw, konfliktów, wojen. Trwa przecież „stuletnia wojna Francji z Anglią”.

Jak w takim świecie szukać tego co łączy?

Jak rozpocząć zupełnie inną opowieść?

Rodzice Rity w swej społeczności pełnili funkcję mediatorów. To wymagało od nich jakiegoś zasobu majątkowego, żeby nie byli podatni na przekupstwo.

Jak pisze historyk Cavallucci żyli z roli, owiec, kóz. Byli poważani i przychodzono do nich, by pomogli rozwiązywać konflikty sąsiedzkie. To  rola jakby „sędziego pokoju”, „negocjatora”.

W takim też duchu była wychowywana. By sklejać, a nie dzielić!

O jak przydałaby się nam taka lekcja dziś.

Nie rozbijać ze względu na kadencję!

Zamiast tego – sklejać na pokolenia!

Z Ritą związany jest także symbol pszczół.

Rój pszczół pojawia się jednak w życiorysach wielu świętych!

Pszczółki miały krążyć nad kołyską naszej małej Perełki i nie czynić jej żadnej krzywdy.

Nawet jeśli to pobożna legenda, to trafia do mnie porównanie ojca Donaja, że Rita to taka pszczoła, która nie ma żądła.

Taka, która budowała słowem, nie żądliła nigdy jadem nienawiści!

Przejdźmy do jej małżonka.

Nazywał się Paolo di Fernando Mancini…

Poślubił 14 letnią Ritę. Był mieszczaninem. Miał przeszłość wojskową. Uwikłany w tło rozgrywek politycznych, które były rozgrywane metodami mafijnymi (sztyletem i trucizną).

W Italii bywa tak do dzisiaj! W sensie mafijnym.

Opisywano go jako bestię i zwyrodnialca!

Nowsze badania źródeł rewidują ten pogląd!

W XX wieku dokonano renowacji trumny Rity. Jest tam wyryty wiersz, lecz jego fragmenty były zatarte.

Przed renowacją odczytywano dwa słowa: „mąż…srogi”.

W dialekcie włoskim jest niewielka różnica między słowami: „mąż.. cierń”.

Napis z trumny posłużył mrocznym fantazjom na temat Paolo. Brr!

Tymczasem chodziło o stygmat, a nie męża!

To, że ktoś jest szorstki i porywczy, to nie znaczy, że jest potworem.

Owszem nie był też aniołem, ani nawet ministrantem.

Ale Paolo serio w niczym nie odbiegał od standardów epoki!

Ci konkretni rodzice nie byli kamikadze i nie mogli by oddać tak długo oczekiwanej, wymodlonej jedynaczki w łapy prymitywnego brutala!

A w głębi duszy był to dobry, choć owszem nieokrzesany człowiek.

A, że potrzebował nawrócenia (no jak każdy z nas) to inna sprawa.

Widać jednak takie przesłanki, że stawał się coraz bardziej odpowiedzialnym mężczyzną, dobrym ojcem, człowiekiem godnym zaufania, a także przyjacielem żony.

Co go odmieniało każdego dnia?

To, że Rita nie przytłaczała, nie narzucała, nie „terroryzowała” dobrocią!

Przez 18 lat małżeństwa nie został przez nią „zwyciężony”, lecz raczej „pociągnięty”.

Maż Rity zginął w zasadzce, w pobliżu rodzinnego młyna (ruiny młyna znajdują się tam po dziś dzień).

Zabity na mocy prawa wendety (wł. vendetta, „krwawa zemsta”).

Zginął, bo ktoś z jego rodziny zabił kiedyś (również z zemsty) kogoś innego – właśnie z rodziny tego zabójcy.

Rita miała znać skrytobójcę. Przebaczyła mu!

Rodzina męża wywierała jednak silną presję, by wydała nazwisko.

Co ważne, śmierć ojca mieli obowiązek pomścić dorastający synowie!!

Matka wiedziała, że wówczas to jej synowie musieli by zginać (lub w najlepszej wersji zostać wygnani).

Co czuje matka, kiedy jej synowie zostają „nominowani” do kolejnego morderstwa?

To nie szlachetny Hot16challenge2!

Ileż to razy czytałem, powielaną informację, że oto Rita prosiła Boga o rychłą śmierć dla synów!

Nigdy tego nie kupowałem!

Nie, tak nie było!

Opowiada o tym siostra Dorota Kowalewska OSA (założycielka Ogrodu św. Rity).

Rita modliła się o wyjście z tej patowej sytuacji, lecz nie była masochistką!!

Prosiła by Giangiacomo Antonio i Paola Maria nie musieli zostawać mordercami!

Ale to jest modlitwa o wyjście z sytuacji, a nie o śmierć!

To również nie Bóg zesłał zarazę, która zabrała jej chłopców!

Co ważne na łożu śmierci przebaczyli mordercy swego taty!

Rita musi się teraz utrzymać jako samotna wdowa.

Pracowała w zajeździe, z podróżnymi.

Próbowała wstąpić do zakonu. Była jednak trzykrotnie odrzucana.

Dlaczego?

Była wdową po zamordowanym człowieku, a zemsta mogła wejść wraz z nią poza klauzurę. W zakonie była również zakonnica – krewna jej męża (z rodu Mancini).

Przełożona bała się i dmuchała na zimne!

W końcu postawiono jej „nierealny” warunek – pojednanie zwaśnionych rodów.

Rita po pracy wspinała się na szczyt wysokiego wzgórza (Scoglio della Preghiera). Tam modliła się samotnie.

Przez trzy lata pokutowała w intencji pojednania rodzin!

Zrobiła coś, co było kompletnie poza porządkiem natury!

Pogodziła dwa zwaśnione rody.

Nie tylko to „wymodliła” ale i „wychodziła”.

Od domu do domu – latami…

Kiedy wchodzi się do zakonu Rity (w Cascii) jest pewien fresk na ścianie. Ukazuje on scenę podpisania (przez obie rodziny) prawnego układu – wyrzeczenia się prawa vendetty!

Rita doczekała się dnia, w którym rodzina męża przebaczyła publicznie zabójcom i to zamknęło sprawę morderstwa!

W zakonie wiele czasu poświęcała ubogim i chorym.

Znali ją wszyscy biedacy w okolicznych miasteczkach i wioskach. Przynosiła nie tylko chleb i zioła, ale dobre słowo i radość, którą promieniowała dookoła.

Około 50 roku życia, w Wielki Piątek, otrzymała stygmat ciernia.

Doktor Osvaldo Zucchi  (specjalista w dziedzinie kryminalistyki) przeprowadził w 1972 roku badania czaszki świętej. Potwierdziły one istnienie na jej czole rany (świadczy o niej rysa na kości, mająca długość 2,5 cm).

Można powiedzieć (metaforycznie i dosłownie), że róża jej życia rozkwitała, choć miała wiele cierni, a w końcu ten jeden cierń stygmatu!

Przypominają mi się słowa: „Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie” (św. Jan Paweł II).

A może faktycznie jest również tak jak śpiewała Edyta Geppert: „Jaka róża taki cierń. Nie dziwi nic”?

Kiedy zmarła ustąpił przykry zapach. Przez długi czas w celi utrzymywał się piękny zapach róż!

Jej pogrzeb był potężną manifestacją wiary!

Są dokumenty, które potwierdzają 11 cudów po jej śmierci.

Oczywiście było i jest ich o wiele więcej!

Do dzisiaj na całym świecie istnieje księgi, z ogromną ilością świadectw potwierdzających wstawiennictwo świętej.

Zintegrowana dojrzałość…

Jest taki obraz z nauczania św. Augustyna, który ukazuje życie człowieka, jako wspaniały gobelin, jaki Bóg tka nad jego głową.

My widzimy odwrotną stronę i jedynie jakiś fragment.

Dla nas mogą to być poplątane bez ładu i składu nici.

Dopiero z perspektywy Boga widzimy całość. I jest ona piękna!

Bóg jednak nie robi tego za nas i bez naszej współpracy!

Tak też życie Rity nie jest biernością!

Rita żyje na maksa i jest to życie zintegrowane!

Jej naprawdę o coś chodzi i do czegoś dąży!

Jej marzenia są zintegrowane dzięki dojrzałości wyborów!

Widać to wtedy, gdy jej wola dwukrotnie zderza się ze ścianą.

I w obu przypadkach reaguje skrajnie różnie!

Kiedy ma 14 lat podlega woli rodziców (i tak bez ich zgody nie przyjęto by jej do zakonu).

Nie było wówczas świadczeń społecznych…

Ona przyjmuje z miłością, że jej małżeństwo to jedyny sposób, by zabezpieczyć jej los oraz dać wsparcie swoim rodzicom!

Dziecko było wówczas jedyną „emeryturą”.

To nie był jakiś egoizm, czy fanaberia rodziców. I nie mamy prawa tego oceniać!

Ważne jest, że Rita nie była nigdy niewolnicą!

Przyjęła to bardzo świadomie i dojrzale!

To ważna lekcja!

Nie wolno realizować swych duchowych pragnień, bez miłości do ludzi!

To tak jakby np. jakiś rodzic marzył o nocnym czuwaniu w kościele i zostawiłby swe chore dziecko.

Kiedy drugi raz jej marzenie zderza się ze ścianą zakonu zachowuje się zupełnie inaczej.

Jest po trzydziestce. Jest kobietą, która dumnie i konsekwentnie walczy o siebie!

W dzieciństwie chodziła z matką do zakonu w Cascii. Tam był obraz Jezusa, w koronie cierniowej.

Jej zintegrowanie to też fakt, że wszystko krok po kroku wynika z siebie.

Przeżyła wszystkie możliwe stany życia: małżeństwo, macierzyństwo, wdowieństwo, życie konsekrowane (i na sposób otwarty i klauzurowy).

Wchodząc w kolejne stany życia – żadnego z nich nie deprecjonowała, nie odrzucała!

Nie wywyższała żadnego nad inne!

Nie było czegoś, co jest mniej święte!

Tu gdzie jestem – jest Bóg, TU jest wszystko co potrzebne by KOCHAĆ!

Nie żyję ciągłym: a jak mogło być…w fantazjach…w niespełnieniu!

Myślę, że to jest właśnie dojrzałość!

Nie wymazywać niczego!

Nie uciekać od przeszłości!

Traktować każdą swą historię jako swój zasób!

Widać to pięknie w momencie przed śmiercią Rity.

Prosi by przynieść jej różę (symbol miłości małżeńskiej) i dwie figi (owoce tej miłości, dwóch synów).

Wraca do tamtej historii! To było dla niej bardzo ważne!

To ukształtowało Ritę, która umiera.

Kiedy patrzę na jej życie to przypominam sobie o jednym największych marzeń człowieka – o pokoju serca, którego tak często nie mamy!

I my dzisiaj żyjemy w świecie frakcji, duopoli politycznych…

I my mamy swoich gibelinów i gwelfów!

Jesteśmy w zwaśnionych rodzinach!

Jesteśmy podzieleni w Kościele!

Nasze serca przepełnione są żalem z powodu doznanej krzywdy!

Chcielibyśmy, a nie mamy siły, by przebaczyć!

Życie Rity – to głębokie orędziedla serc niespokojnych, skłóconych wewnętrznie, rozdartych, obolałych z powodu doznanych krzywd.

W 1710 roku pewien franciszkanin nazwał Ritę: „Obrończynią spraw niemożliwych”.

To znamienne, że wiele cudów za wstawiennictwem Rity to właśnie uzdrowienia paraliżu rąk.

Były takie przypadki „opadłych” – „sparaliżowanych” rąk stolarza, czy rolnika.

Dla mnie to obraz ludzi, którym z bezradności pandemii, smutku, depresji, czy utraty pracy – „opadły ręce”.

I potrzebują kogoś, kto pomoże im sprostać wezwaniu nadziei!

Sam byłem świadkiem takiej sytuacji w czasie pielgrzymki do Cascii.

Byłem i jestem świadkiem cudu – za wstawiennictwem św. Rity.

Rozmawiam poniżej z mym przyjacielem Tomaszem Sienkiewiczem, który był pilotem naszej pielgrzymki:

– Tomek, jak to się zaczęło?
– Zawsze tuż przed wyjazdem na jakąkolwiek pielgrzymkę, wrzucam na Facebooka post z informacją dokąd wyruszam i jakie sanktuarium nawiedzę.
– Czemu tak robisz?
– Zachęcam, aby przekazywać nam do modlitwy intencję, o których będziemy pamiętać każdego dnia.. Tak było i tym razem…
– I wtedy odezwała się Pani Karolina?
– Tak. Napisała: „Bardzo proszę o modlitwę…w mojej intencji…proszę Boga o potomstwo. Boże pomóż…Amen”. Spojrzałem przez okno autokaru, dzień się właśnie budził, mijaliśmy Częstochowę…
– O rety, przespałem tak ważne miejsce. No nic łaska buduje na naturze – również wyspanej…Coś jej odpisałeś?
– Odpisałem: „Tak jest, codziennie będziemy się modlić. Szczególnie u św. Rity. Jest patronką od rzeczy niemożliwych i trudnych”. Wywiązał się dialog między nami. Karolina odpowiedziała: „Bóg zapłać jest pan moim sąsiadem. Pozdrawiam pana i dziękuje za modlitwę”.
– Co było dalej?
– Odpisałem m.in. „a w kwestii modlitwy, prześlę taką do odmawiania przez 9 dni, to Nowenna do św. Rity”. Po przyjeździe do Cascii miałem tę intencję szczególnie w sercu. Pamiętam jak – zarówno przed Mszą jak i po klęczałem na posadzce tuż przy grobie św. Rity, prosząc ją w tej intencji. Pamiętałem o niej każdego dnia naszej pielgrzymki.
– W końcu wróciliśmy…
– Tak, aż nastał Nowy Rok, a my z Karoliną wymieniliśmy się życzeniami. Dnia 16 stycznia otrzymałem wiadomość: „Witam serdecznie chciałabym podziękować. Pamięta pan jak prosiłam o modlitwę w październiku? Do św. Rity o to, żeby Bóg obdarzył mnie potomstwem? Czekałam 15 lat i modlitwy zostały wysłuchane. To już 3 miesiąc ciąży”:)
– Pamiętam moje i Twoje ogromne wzruszenie tego dnia…
– Paweł, Karolina przesłała mi zdjęcia z badania USG. I dodała: „Lekarze twierdzili, że NIGDY nie będę mamą. Jesteśmy ciągle w szoku. Wielkie Bóg zapłać”. Od tego czasu jesteśmy w stałym kontakcie. To już 7 miesiąc. Ciąża przebiega bez komplikacji. A ja każdego dnia dziękuję Bogu za ten cud…

***
Resumując – zapach Rity:

Nuta głowy: pot, kurz, krew, łzy, dezynteria, ropa z rany, prątki gruźlicy
Nuta serca: ślady ziemskich dróg Rity

Nuta głębi: perła, pszczoła, zintegrowana dojrzałość

I róża…i cierń…

Jej zapach to Miłość.

Taka to opowieść.

Bo czyż wszystkie nie mówią właśnie O TYM – o miłości lub jej braku???

PS

Może warto 22 maja kupić różę i przekazać komuś, kto się najmniej spodziewa?

Komuś z kim nie żyjemy w zgodzie!

To byłby zapach Rity w konkrecie!

***

Tekst dedykuje
– dla wszystkim kobiet, które odważnie „walczą” o kształt swego życia… dla Pani Karoliny (dziękując Bogu za cud życia:)

– dla Domu Dziecka w Nowym Dworze Gdańskim, jesteście cudowni:)

– Funzi Primary School w Kenii, za piękne człowieczeństwo i codzienne cuda..

– dla ratowników, lekarzy z Bytomia i Gliwic (dla Was Marcin Kołodziejek Marta Kołodziejek – za to co robicie dla nas)

– dla Małgorzata Kołodziejek, w końcu twe imię to „perła” (niech Św. Rita wyprasza szczęśliwe narodziny)

– oraz Tomek Sienkiewicz i Marek Jasionowski (sami wiecie dlaczego:)

***

Inspiracje do tekstu:

  1. Mira Majdan – Święta Rita z Cascii (biografia)
  2. „Nocne Światła” – audycja Radia Plus (6.11.2018), audycja z youtube (1h 33m)
  3. „Czwartki ze św. Ritą” – cykl 15 spotkań z s. Dorotą Kowalewską OSA i o. Markiem Donajem OSA (Stacja7.pl, 9.02-18.05.2017)
  4. Ks. dr Zbigniew Sobolewski „Patronka rodzin” (opoka.org.pl)
  5. Ks. dr  Zbigniew Sobolewski „Święta Rita z Cascia” (opoka.org.pl)
  6. J. Wolak – Tu wykuwała się świętość (swietarita.blogspot.com)

Rockowa dusza. Studiowałem m.in. teologię czy psychologię kliniczną. Nauczyciel od 2006 roku. Ciekawy świata i ludzi. Troszkę romantyk starej daty:) Uwielbiam zespoły Depeche Mode, Coma, Anathema. Również kino, smak kawy, twórczość J.R.R. Tolkiena oraz C.S. Lewisa. Przygoda z blogiem trwa od 16.07.2019 roku.

Jeden komentarz

  • Kiwi.

    Paweł, bardzo dobry,refleksyjny, ciekawy, poetycki tekst o Św. Ricie. Gratuluję talentu i duchowości. Pozdrawiam z NZ. Kiwi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.