O kogutach, Scorsese i milczeniu
Ostatnio obejrzałem (po raz kolejny) film Martina Scorsese – „Milczenie”.
To film tak „pięknie i ozdrawiająco niewygodny”.
Zarówno dla: teistów (wszelkiej odmiany), ateistów i agnostyków.
Uwielbiam filmy które „uwierają” w mej duszy, jak kamyk w bucie.
Nie dają łatwych rozwiązań i gotowych odpowiedzi.
To film o jezuitach, ale ja – odkrywam siebie w „lustrach” wszystkich bohaterów.
Ojciec Kramer opowiadał (gdzieś, w okolicach premiery filmu), że ten film jest jak skalpel, jak operacja na otwartym sercu. Tak w istocie jest!
To wielka szansa, by poświęcić – 2h i 40 minut, na swoistą medytację nad człowieczeństwem (we wszystkich jego barwach).
Jeśli myślisz, że chrześcijaństwo – to marketingowo sprawna ściema (tak, by wygodnie uciekać od życia), to proszę Ciebie – nie oglądaj! Bo twórca: „Ostatniego kuszenia Chrystusa” nie przekona Ciebie! Lecz jest zbyt duże ryzyko, że możesz już nie być, aż tak pewny – powyższej tezy.
Scorsese stawia wysoko poprzeczkę. Konfrontuje z wszelkimi wygodnymi fundamentalizmami.
Pokazuje różne barwy: po stronie wiary; po stronie nie-wiary; po stronie przenikania się wiary oraz nie-wiary; po stronie też: anty-teizmu.
Czy Bóg naprawdę MILCZY, kiedy milczy?
Milczenie w tym filmie – aż KRZYCZY i woła na wielu płaszczyznach.
Pamiętam długą i dobitną ciszę, gdy na ekranie kina leciały końcowe napisy.
Nie słyszałem (w pełnym kinie) prawie żadnych rozmów przy wychodzeniu.
Kino najwyższej klasy. Piękne kadry i zdjęcia Japonii, gra aktorska – majstersztyk.
Nie da się przejść obojętnie i przemilczeć „Milczenia”.
Myślę, że to co zobaczyłem w tym filmie (jeszcze nie raz) jak kamyk w sumieniu, pomoże wielu ludziom.
Film, który gorszy lecz – w najzdrowszy – według mnie sposób.
Wyrywa z marazmu: bo już wszystko przecież wiem i skatalogowałem.
Wytykam paluchem: zdrajcy, apostaci, upadli, do kasaty, liberały.
Z drugiej strony – być może wiara to dla Ciebie fikcja oraz Wielka Przytulanka bez pytań?
Wymyślona by było łatwiej?
Ten film wręcz krzyczy – w każdym z powyższych przypadków: nie gorsz się za szybko!
Nie wydawaj sądów, bo nie wiesz co kryje się za Milczeniem!
Nie wiesz, jak głęboko zraniona wiara, kryje się za zwątpieniem i nie-wiarą.
Nie znasz serca apostaty i jego walk o trwanie, o pozostanie.
Myślę, że to też bardzo głęboki film o kapłaństwie i Mszy świętej.
O tym, gdy Bóg mówi, lecz – w MILCZENIU – w Białej Hostii Swego Ciała.
Opowiada, o tym jak pęka serce Piotrów, gdy pieją koguty zdrady.
Za ojcem Kramerem mogę powtórzyć, że i ja byłem tak – NIEZŁOMNY, aż nie usłyszałem piania koguta!
Dylemat Judasza ukazany jest w najgłębszym (moim zdaniem) sensie i znaczeniu.
Tak łatwo się skupić na tych co: upadli, odeszli (a według nas zdradzili Boga i Kościół).
Ileż to potępień naczytałem się w komentarzach, przy ostatnich przypadkach odejść z kapłaństwa.
Niezła zasłona dymna, by nie widzieć własnych zdrad, by poczuć się lepiej, by osądzić.
Wielka Miłość Boga woła – zza akordów Milczenia.
On jest Miłością – przed, w trakcie i po pianiu „Piotrowych kogutów” (…)